piątek, 6 czerwca 2014

Irys i Nevada - moje dwa pierwsze safarzaki :D

Na wstępie chciałabym Wam bardzo podziękować za mnóstwo życzeń powrotu do zdrowia, chyba trochę pomogło bo czuję się zdecydowanie lepiej. Pytaliście również co mi się stało, właściwie... nic mam, że tak powiem "krzywe nogi" w kolanach i nie było już innej możliwości aby je wyprostować, a bez tego później miałabym problemy ze stawami:/
Przechodzimy do prezentów na dzień dziecka, czyli dwóch figurek Safari ltd. z serii Blue Ribbon (skala 1:12). Trafił do mnie siwy ogier arabski i srokata klaczka american paint. Od razu przepraszam za jakość zdjęć, ale jestem zmuszona robić innym obiektywem niż zawsze, podobno jest nawet lepszy, ale nie potrafię sobie z nim poradzić.

Klacz American Paint - Nevada

Figurka jest bardzo ładna i szczegółowa, malowanie jest proste. Łaty nie są cieniowane, klaczka ma na sobie proste jednolite plamy.


Kopyta również nie mają ani gradientu ani cieniowania, za to wszystkie wyposażone są w strzałki i podkowy.
Ma bardzo ładnie wyrzeźbioną grzywę i ogon  za co dostaje ode mnie wielki +!


Piękny, delikatny łeb podkreśla spokojny stęp Nevady.
Ogółem figurka jest bardzo ładna i cieszę się, że stoi w mojej stajni :)

Ogier Arabski  - Irys

Drugim koniskiem jest arabek, w tym przypadku malowanie również nie zachwyca, ale przecież to siwek więc nie będę się aż tak tego czepiać bo figurka jest naprawdę ładna. Nie podoba mi się jego budowa, zdecydowanie kształty narzucają bardziej konia pociągowego niż zgrabnego araba. Cały Irys jest kanciasty i szeroki.



Kiedy zobaczyłam to konisko po raz pierwszy (na zdjęciu) nie byłam przekonana czy chce go kupić, ale nie mogłam go zostawić, postanowiłam, że będzie pełnił u mnie rolę młodego, energicznego, świeżo ujeżdżonego ogierka o niebanalnym charakterze, sprawdza się znakomicie!


Jego wielkim atutem jest ogon i grzywa, ułożone są naprawdę ciekawie i wykonane całkiem realistycznie.





Kończę dzisiejszą notkę, ale mam kilka pomysłów na następne m.in zapomniałam o zdjęciach z sesji starej klaczy haflinger, chyba jeszcze z marca. 
Kolejnym tematem jest jeździec dla Nevady i Irysa, ale to nie wiem kiedy, bo wypadałoby uszyć mu, a właściwie jej jakieś nowe ubranka.
Jeszcze został zestaw do karmienia schleicha, który gości u mnie od dwóch dni, i kantar Irysa, który chyba aparatowi się nie spodobał, bo nie chciał złapać na nim ostrości, ale to może i nawet dobrze, bo.. zrobię oddzielny post o nim i o ogłowiu dla Mistrala, które zrobiłam co najmniej 2 miesiące temu...
Ah... Zapomniałabym o wałaszku falabella Schleicha, z 2014r.
Myślę, że tematów na obecną chwilę zdecydowanie nie brakuje, postaram się dzisiaj przysiąść i ogarnąć notkę z marcowymi zdjęciami, będę miała już gotową i pewnie za tydzień ją dostaniecie.
Trzymajcie się ;) 




8 komentarzy:

  1. Modele są cudne, zarówno jak ich imiona <3
    Tylko jednego nie mogę zrozumieć, dlaczego nadałaś imię bogini tęczy (Iris) białej klaczy o czarnej grzywie? :)
    Czekam na sesyjki i gorąco pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Nie chodziło mi o imię bogini, a nazwę kwiatów- Irysów, toż to przecież ogier ! :D

      Usuń
  2. No gratuluję. Konie mają swój urok. :D Kusi mnie ten arab. Srokacz nie przemawiał do mnie zbytno, ale gdy zobaczyłam twoje foty... Muszę sie zastanowić.
    Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje! Oba modele mnie kuszą, aczkolwiek zapewne jeszcze trochę poczekają na swoją kolej.
    U nas n/n.

    OdpowiedzUsuń
  4. Łaciaty konik jest przecudowny <3
    Zapraszam na niedawno założony blog:
    http://porady-i-ciekawostki-o-schleich.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Są cudowne! Mogę zapytać, gdzie je kupiłaś? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nevada jest... cudna! Dzieli imię z pewną klaczą ze stajni, w której jeżdżę ;D Zastanawiałam się nad nią, ale za duża skala ;) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń